Czy zastanawiasz się, jak spakować swoją walizkę na wyjątkową podróż w luksusowym stylu na Cypr we wrześniu? Krystalicznie czysta woda, złociste plaże i dekadentycka kuchnia śródziemnomorska – ta wyspa wprowadza w stan relaksu i zachwyca swoją atmosferą wspaniałości. By doświadczyć tego raju w pełni, warto zaplanować swoje wakacje w sposób wyjątkowy i przygotować

Urlop we wrześniu - poznaj najlepsze miejsce do odpoczynku Marzysz o wakacjach z dala od tłumów? To możliwe - jeśli zaplanujesz wyjazd poza najbardziej obleganymi przez urlopowiczów miesiącami. Wczasy po sezonie to świetna opcja dla osób, które chcą w pełni skupić się na zasłużonym odpoczynku i chłonąć klimat danego miejsca bez turystycznego zgiełku. Gdzie na wakacje we wrześniu w Polsce warto pojechać? Oto nasze zestawienie najciekawszych kierunków na koniec lata i początek jesieni! Wczasy po sezonie, czyli kiedy? Kiedy trwa w Polsce sezon wakacyjny? Warto znać odpowiedź na to pytanie, planując wypoczynek bez tłumów turystów. Najgorętszym okresem urlopowym są oczywiście wakacje, trwające od końca czerwca, przez lipiec, aż do końca sierpnia. To miesiące z najlepszą pogodą, która zachęca do planowania letnich wyjazdów. W efekcie, wybierając się na wakacje w tym czasie, musimy liczyć się ze sporymi tłumami i wyższymi cenami. Czekając do września możemy zaplanować wymarzone wakacje w znacznie bardziej relaksującym otoczeniu. Wczasy po sezonie - dlaczego warto? Wczasy po sezonie pozwalają cieszyć się wciąż dobrą, słoneczną pogodą, a przede wszystkim mniejszą liczbą turystów. Z tej opcji skorzystają zwłaszcza osoby, który nie posyłają dzieci do szkół i mogą pozwolić sobie na urlop poza okresem największego oblężenia turystycznych kurortów. Dodatkowym atutem okazuje się również możliwość wynajęcia atrakcyjnego noclegu, który wyniesie nas zwykle mniej niż w szczycie sezonu. Z wakacji we wrześniu zadowoleni będą też kierowcy, dla których koniec sezonu oznaczać będzie mniejszy ruch na drodze. Wielokilometrowe korki to zmora zmotoryzowanych podróżnych na trasach wiodących na Półwysep Helski, do Zakopanego, ale nie tylko. Mniejszy tłok ułatwia również zakup biletu na pociąg czy autobus. Wiemy już, jakie plusy mają wczasy po sezonie. Zatem gdzie na wakacje we wrześniu pojechać, by skorzystać z przyjemnej aury i braku tłumów? Możliwości jest wiele! W szczególności jednak polecamy wczasy w Polsce - to idealna okazja, by docenić uroki kraju i odkrywać jego najpiękniejsze zakątki. Gdzie na wakacje we wrześniu? Nad morze! Dla wielu osób synonimem udanych wakacji jest pobyt nad morzem z kąpielami wodnymi i wylegiwaniem się na plaży. W okresie letnim, mimo sprzyjającej pogody, najpopularniejsze nadmorskie kurorty są jednak niezwykle oblegane, co może odbierać radość z wypoczynku - zwłaszcza, jeśli zależy nam na kameralnej atmosferze i podziwianiu zachodów na niemal pustej plaży. Okazuje się jednak, że decydując się na wczasy po sezonie, możemy nie tylko pozażywać jeszcze słonecznych i wodnych kąpieli (woda po lecie jest wciąż nagrzana), ale też nacieszyć się spokojniejszym klimatem miasteczek. We wrześniu, a zwłaszcza pod jego koniec, większość typowo turystycznych miejscowości powoli pustoszeje. Wczasy poza sezonem nad Bałtykiem mają jeszcze jedną zaletę - zdrowotną. Wczesną jesienią nadmorskie powietrze jest znacznie bogatsze w jod, który działa zbawiennie na drogi oddechowe. Wczasy poza sezonem nad morzem to też dobra opcja dla osób, które nie przepadają za upałami. Słońce, które od czerwca do końca sierpnia, może przyprawić nas o spieczoną skórę, we wrześniu będzie dla nas bardziej łaskawe. Wykorzystać to mogą podróżujący nad morze w celu zwiedzania - to dobry czas choćby na odkrywanie uroków zabytkowego Gdańska czy modernistycznej Gdyni. Pięknie i spokojniej będzie też w takich popularnych miejscowościach, jak choćby Łeba, Ustka czy Świnoujście. Doskonałym wyborem dla planujących wczasy po sezonie mogą okazać się również Ostrowo, Piaski, Kopalino, Dębki czy Bobolin, które nawet w szczycie wakacji nie są tak zatłoczone - we wrześniu będzie tam więc jeszcze bardziej komfortowo i zacisznie. Gdzie jechać pod koniec września? W góry! Odpowiedź na pytanie o to, gdzie jechać na wakacje we wrześniu samochodem może być tylko jedna - w góry! W ich przypadku, nieco inaczej niż z morzem, sezon trwa niemal cały rok - w zależności od miesiąca możemy jednak liczyć na mniejsze lub większe natężenie ruchu na szlakach oraz inne trudności w ich pokonywaniu. Sezon letni w górach, który różni się między poszczególnymi pasmami, trwa w górach wysokich od czerwca do listopada, zaś w niskich i średnich od przełomu marca i kwietnia do nawet grudnia. Wrzesień to zatem idealna pora zarówno, by odwiedzić najbardziej oblegane latem Tatry, jak również zajrzeć w Bieszczady, Beskidy, Pieniny czy Sudety, nie spędzając przy okazji wielu godzin w samochodzie w drodze do wybranej miejscowości. By uniknąć tłoku na trasie, górskie wczasy po sezonie warto zaplanować na końcówkę września. Warunki pogodowe są w tym miesiącu wciąż doskonałe, a ruch o wiele mniejszy, co pozwala wędrować bezpiecznie i w skupieniu ładować wewnętrzne baterie. Gdzie na wakacje we wrześniu? Do Hotelu Czarny Potok! Jesiennemu relaksowi w górach sprzyjają też tak lubiane przez urlopowiczów pakiety pobytowe w atrakcyjnych cenach. W Hotelu Czarny Potok, podróżującym po wakacjach (od 1 września) oferujemy specjalne propozycje noclegowe w sercu Beskidu Sądeckiego. Krynica Zdrój poza sezonem to cisza, brak tłumów na szlakach, a do tego zmieniające kolor liście, tworzące unikatowy i wielobarwny pejzaż jesienny. W cenie pobytu komfortowe noclegi, bogate śniadania i wyśmienite obiadokolacje, liczne atrakcje dla najmłodszych oraz dostęp do strefy SPA & Wellness. Serdecznie zapraszamy na niezapomniane wczasy po sezonie! Sprawdź również: Turystyka zdrowotna - pobyty lecznicze w hotelu w górach

W okresie zimowym przydatne będą grubsze ubrania, ponieważ egipskie wieczory i noce są dość chłodne. Dylematy typu: co zabrać do Egiptu, najczęściej dotyczą obuwia. Wydaje się, że w tak egzotycznym miejscu idealnie sprawdzą się japonki. Błąd. Tego typu obuwie zdaje egzamin wyłącznie na terenie hotelu.
Szlaki w Bieszczadach Wstyd się przyznać, ale dopiero we wrześniu przemierzyłem pierwszy raz szlaki Bieszczadach. W sumie jakbym się głębiej zastanowił, to wcześniej moja wiedza o Bieszczadach ograniczała się do plakatu serialu „Wataha”, którego i tak do tej pory nie widziałem, ze względu na brak czasu. Jakoś zawsze szlaki w Bieszczady, nie leżały mi po drodze na trekking. Zawsze pojawiało się inne pasmo górskie, gdzie nie musiałem się tłuc 400 km. Aż w końcu pewnego razu kumpel mówi „Rzucam, wszystko i jadę w Bieszczady”. No i pojechałem z nim. Spędziłem tam siedem dni, robiąc prawie 100 km z buta po Bieszczadzkich szlakach, śpiąc w Chatce Puchatka, łoiłem browary, zapijając je Soplicą w „Siekierezadzie”, spałem na dziko pod milionem gwiazd, rozmyślając czy odwiedzi Nas niedźwiedź dziś w nocy (w końcu rozrzuciłem dookoła naszego noclegu kawałki kiełbasy, nie mówiąc o tym koledze, aby go nie przestraszyć :). A to tylko ułamek wspomnień, historii, które przydarzyły mi się w Bieszczadach. Wpis, który dla Was zaplanowałem to moja osobista relacja z przemierzonych Bieszczadzkich szlaków. Nocleg w cisnejDomek Trolla w cisnej to bardzo charakterystyczny obiekt z trawą na dachu. Za Dwuosobowy pokój już 130 zł. Rezerwacji możecie dokonać pod tym linkiem SZLAKI W BIESZCZADACH : z Cisnej na Jeleni Skok „Mochanczyka” 777m. Trasa dla każdej osoby, która przyjechała nad ranem do Cisnej i nie chce jej się iść na 20 km trekking tego samego dnia. W pokoju odsypiać cały dzień też głupio dlatego 5 km trasa na „Jeleni Skok” jest najlepszą alternatywą na pierwszy dzień i aklimatyzację. Miasteczko Cisna, a raczej wioska sama w sobie jest punktem wypadowym na resztę Bieszczad. Bastionem z pamiątkami, w miarę normalnymi sklepami, gdzie paczka fajek jest na półce, a nie konspiracyjnie pod stołem, a sprzedawczyni jeszcze nie patrzy na Ciebie pytająco, gdy pytasz o „gluten”. Przez Cisną przechodzi „Główny Szlak Beskidzki”, który prowadzi do Wetliny i część jego trasy łączy się ze szlakiem na górę Mochanczka (777 Na szczycie góry mieści się drewniana wieża obserwacyjna. Do Mochanczka można także dojść, skręcając w lewo na moście kolejowym w Cisnej. Maszerujemy jakieś 50 metrów wzdłuż torów i po prawej będzie widoczny „żółty szlak”. Jest to ścieżka historyczno-przyrodnicza stworzona przez nadleśnictwo Cisna. W obu przypadkach można zrobić około 5-kilometrową pętlę. Sam trekking trwa od 1 godziny do 1,5. Trasa jest lekka i krótka. Idealna na rozprostowanie kości lub kaca. Na samym szczycie, znajduje się drewniana wieża, na którą naturalnie trzeba wejść, a z niej rozpościera się widok na Krzywe, fragmenty połonin oraz Tarnicę. Wrócić można inna trasą robiąc delikatną pętlę, która na samym końcu łączy się ponownie z czerwonym szlakiem i rzeką Solinką. Pozostaje ostatnie 200 metrów do pokonania i wyjdziemy prawie pod drzwiami „Siekeryzady”. SZLAKI W BIESZCZADACH : Trasa : Wetlina Moczarne – Mała Rawka – Duża Rawka Długość Trasy – 20 km Czas : 6,5 – 8 godzin w okresie letnim Trudność – Łatwy – ostre podejście w lesie. Reszta szlaku to czysta przyjemność. Trasę polecam na lekki trekking. Ma prawie 20 km długości w dwie strony i 636 metrów przewyższenia. Zaczyna się na końcu Wetliny i szlak jest oznaczony kolorem „zielonym”. Pokonanie i wejście na szczyt nie zajmie dłużej niż godzinę. Potem to już tylko spacer w chmurach. Bardzo polubiłem ten szlak, patrząc przez pryzmat czasu i inne szlaki w Bieszczadach wydaje mi się, że spotkałem może pięć osób, które minęły mnie po drodze, schodząc z Małej Rawki. Po wyjściu z lasu idziemy na wysokości 1000/1100 metrów, wąską ścieżką, którą od czasu do czasu jest otoczona kosodrzewiną. Krajobraz zaczyna zmieniać się, dopiero gdy dojedziemy do szczytu „Małej Rawki” i punktu zbiorczego „Januszy i Grażenek” wysłanych autokarami z okolic Soliny na wycieczkę. Jak macie szczęście to tutaj można zaobserwować prawdziwą polskość z dodatkiem cebuli. W moim przypadku to była scena biesiadna, czyli postój z ciepłą wódką, dopóki jeden z turystów schodzących z grupą zapytał się przewodnika-opiekuna: – Czy autobus czeka na dole ? Przewodnik wyciąga telefon i stara się do kogoś dodzwonić. Pierwszy raz, drugi i trzeci – a następnie odpowiada. – Kierowca nie odbiera. No to zgodnie z zasadą chama z wąsem, gościu zaczyna krzyczeć, podburzając innych Januszy. – Jak tak można ? On ma czekać! Za co mu płacę ? Nie będzie go na dole, to zobaczy jak przyjedzie. Na co reszta ludzi słuchając grupowego wieszcza Bieszczadzkiego, zaczęła mu przytakiwać, dopijając w międzyczasie flaszkę. Trwało to jeszcze chwile, po czym tłumnie ruszyli na parking. Na szczycie „Małej Rawki” zrobiło się pusto. Z „Małej Rawki” zielony szlak poprowadzi nas na dół do parkingu. My jednak wskakujemy na „żółty” i idziemy nim do samego końca na „Dużą Rawkę”. Zdecydowanie bardziej przypadł mi do gusty widok z „Dużej Rawki”. Ze szczytu elegancko widać „Połoninę Wetlińską”,”Połoninę Caryńską” oraz ogólną panoramę Bieszczad. „Niebieski Szlak”, z „Dużej Rawki” poprowadzi nas do Ustrzyk Górnych, skąd można udać się na najwyższy szczyt Bieszczad „Tarnicę” lub „czerwonym” szlakiem w stronę połonin. Drogę powrotną miałem taką samą. Absolutny brak żywej duszy. Cały 20 km szlak można zrobić w 6,5 godziny, jego najtrudniejsza cześć jest w lesie na początku, a potem to już sama przyjemność iść „zielonym” szlakiem. Noclegi W bieszczadachBardzo dużą popularnością wśród rodzin cieszy się DANFARM. Idealne miejsce na wypoczynek z dala od miasta. Do dyspozycji są domki i apartamenty. Cena za 100 metrowy apartament dla 10-ciu osób już za 360 możecie dokonać pod tym linkiem SZLAKI W BIESZCZADACH : Trasa : Miejscowość Smerek – Szczyt Smerek – Przełęcz Orłowicza – Osadzki WiErch – Połonina Wetlińska – Schronisko Chatka Puchatka – Brzegi Górne Długość Trasy – 14 km Czas : 6,5 godzin w okresie letnim Trudność – Łatwy – ostre podejście w lesie od strony Smerka. Najbardziej popularna trasa w Bieszczadach. Polecam zabrać ze sobą więcej wody, bo zaschnie Wam w gardle od mówienia „Cześć” mijającym osobom na szlaku. Ja swoją przygodę zacząłem niedaleko miejscowości Smerek na czerwonym szlaku. Zaczynamy na poziomie 600 metrów i przez kolejne 4 kilometry robimy drugie tyle przewyższenia wchodząc na Smerek (wysoka) 1223 m. Na tym 15-kilometrowym odcinku jest ta najwyższy szczyt. Ze szczytu można dojrzeć jezioro Solinę, która jest oddalona jakieś 30 km od szczytu, Małą oraz Dużą Rawkę i całą panoramę, oraz wszystkie szlaki w Bieszczadach. Dalej idziemy „czerwonym” szlakiem i schodzimy w stronę „Przełęczy Orłowicza”, do którego prowadzi również „żółty” z Wetliny. Idąc nim dalej, dojdziemy do Zatwarnicy, a stamtąd do wysiedlonej wioski w Krywe. Na „Przełęczy Orłowicza” podążamy wciąż czerwonym szlakiem w stronę szarego i bukowego Berda. Jedyny minus tego odcinka to jest tak zwany „szlak brązowy”. Dlaczego brązowy ? No bo okoliczne krzaczki dają schronienie na siusiu i dwójkę. A niektórzy ludzie nawet nie wchodzą w te krzaczki, tylko robią wprost na szlaku. Serio. Jest to jedyny minus tej trasy, trzeba patrzeć gdzie się stawia nogi i czasem przechodzić na wdechu. Nocleg w BieszczadachHotel Stanica Kresowa Chreptiów, mieści się w samym malowniczym zakątku Bieszczad. Hotel idealny dla par oferujący oraz śniadanie w cenie . Za Dwuosobowy pokój już 90 zł od osoby. Rezerwacji możecie dokonać pod tym linkiem. Jednym z fajniejszych punktów na dłuższy postój, przed głównym daniem, czyli „Połoniną Wetlińską”, jest „Osadzki Wierch” 1253 m. To jest właśnie ta miejscówka w Bieszczadach, kiedy w końcu możesz powiedzieć „wooow”. Z Osadzkiego Wierchu to jest kwestia godziny przejścia „Połoniny Wetlińskiej”, lecz ja radzę tam się zatrzymać. Są naprawdę cudowne widoki. A jak ruszymy dalej w drogę, to dotrzemy do „Chatki Puchatka”. Schronisko było moim głównym celem tejże trasy. Bardzo chciałem tam zostać na noc, podziwiać drogę mleczną, wschód słońca oraz jego zachód. Po przybyciu do schroniska można przeżyć lekki szok, jeżeli chodzi o ilość osób, które tam przyszły na herbatkę z prądem lub po prostu się przejść. Nawet nikogo nie dziwiły panny młode w weselnych sukniach, które biegały po połoninie i w okolicach Chatki Puchatka. Po zachodzie słońca okolica się wyludniła i zostały tylko osoby, które nocowały w schronisku. Noc była bez jednej chmury z dala od świateł. Wystarczyło popatrzeć w niebo i ujrzeć miliony albo miliardy gwiazd. Jedna za drugą. Wydawało mi się, że są one tak gęsto obok siebie, że prawie na nieboskłonie się nie mieszczą. Pośród Gwiezdnej nocy. Okolice Chatki Puchatka. Bieszczadzki świt. Najwyższy szczyt po mojej lewej to „Połonina Caryńska”. Poranek też był przepiękny, chociaż się nie zapowiadał. Słońce rozświetlające całe Bieszczady… Coś pięknego. Odłożyłem aparat, usiadłem i podziwiałem. Szkoda było robić zdjęcia. Kończąc trasę z „Chatki Puchatka” mamy dwa zejścia jedno jest „czerwonym szlakiem” do Brzegów Górnych, gdzie można kontynuować trekking przez „Połoninę Caryńską” lub zjeść „żółtym”, a następnie „czarnym” szlakiem do Górnej Wetlinki. SZLAKI W BIESZCZADACH : Trasa : Ustrzyki Górne – Szeroki Wierch – Tarniczka – Tarnica – Wołosate – Ustrzyki górne Długość Trasy – 19 km Czas : 6,5 – 8 godzin w okresie letnim Trudność – Łatwy – bardzo malownicza trasa, od włosatego idziemy asfaltową drogą Do zdobycia, w krótkim czasie i na kacu. Bo w sumie zdecydowaliśmy na zdobycie Tarnicy około godziny w Ustrzykach Górnych po obiedzie. Szczęśliwie nażarci z kolegą, zapakowaliśmy po piwku i ruszyliśmy podbić najwyższy szczyt Bieszczad. Szlaki w Bieszczadach można zaliczyć do najpiękniejszych w Polsce. „Czerwony” szlak, który leży w samym centrum „Ustrzyk” i prowadzi na Tarnicę ma 8 km długości i sumy przewyższeń 741 metrów. Czas na dotarcie na sam szczyt to jakieś 3/4 godziny. My założyliśmy sobie dotarcie na szczyt w 2,5 godziny. Dlaczego ? Ponieważ w połowie drogi za naszymi plecami zaczęło grzmieć i wiać, czasem to nawet jakiś piorun wyskoczył. Ten czynnik był skuteczną motywacją. I tak trasę na Tarnicę pokonałem w ekspresowym tempie. Niestety nawet nie mogłem nacieszyć się widokiem z „Szerokiego Wierchu”, który przechodzimy po drodze, bo widoczność przez szalejącą za nami burze skutecznie się obniżyła. Dopiero na „Przełęczy pod Tarnicą” została podjęta dość głupia decyzja, że raz kozie śmierć i wejdziemy na szczyt. Był to niewątpliwie jeden z moich najgłupszych pomysłów, ponieważ na szczycie znajduje się wielki metalowy krzyż, a zasięg pioruna od komórki burzowej to do 30 km. Burza była oddalona od nas jakieś 15 km. No więc ruszyliśmy szybkim tempem na szczyt z duszą na ramieniu. Wchodzimy. A tam sobie siedzą cztery osoby pod krzyżem, piją piwko i jedzą kanapki. Za naszymi plecami grzmi. Ja od paru sezonów fotografuję burzę i raz miałem przypadek, siedząc na dachu, że piorunochron oddalony o parę kilometrów ode mnie ściągnął piorun z burzy przetaczającej się jakieś 20 km dalej. Wtedy da radę wyczuć tę elektryczność w powietrzu. Włosy się jeżą i jest dziwne mrowienie na głowie, które miałem cały czas na szczycie. To jest takie uczucie ostrzegające w stylu „Stary uciekaj, bo zaraz jebnie”. Dlatego na szczycie Tarnicy długo nie zabawiłem i zeszliśmy z powrotem do „przełęczy”. Była godzina a powrót „czerwonym” szlakiem był dość głupim wyborem bo tam już padało, dlatego wybór na ścieżkę powrotną padł na szlak „niebieski” do Wołosatego. I to chyba był najgorszy szlak w Bieszczadach, niech mi ktoś wytłumaczy, po co zostały tam zrobione schody ? Tak niewygodnie mi się schodziło, że aż mi kolana wysiadały. „Niebieski” Szlak prowadzi do miejscowości Wołosate, około 3,9 km. Tam powinny czekać busy, które rozwożą turystów do Ustrzyk czy Wetliny. My byliśmy już przed godziną na dole i nie było żywej duszy, więc ruszyliśmy niebieskim szlakiem, który ciągnie się drogą asfaltową, aż do Ustrzyk Górnych. Do Ustrzyk Górnych dotarliśmy przed Wiecie, jak tamtego wieczoru nam piwo rewelacyjnie smakowało ? Najpiękniejsze szlaki w Bieszczadach – Podsumowanie I zbliżam się ku końcowi tras, które udało mi się przemierzyć w Bieszczadach. W tamte rejony na pewno powrócę jeszcze zimą i wczesnym latem, będę chciał przemierzyć dodatkowo: Połoninę Caryńską, Rozsypaniec czy przejść się z Cisnej do Wetliny. Chyba że do końca moim bieszczadzkich wypocin, dotarł prawdziwy bieszczadzki zakapior i mi jakieś trasy poleci. Jak podobał ci się wpis najpiękniejsze szlaki w Bieszczadach to koniecznie zobacz na galerię „Magiczne Bieszczady” Powiązane posty Pamiętaj, że nie ma obowiązku iść w wysokie Bieszczady, jeśli nie czujesz się na siłach. Co zabrać na szlak w Bieszczadach? Kiedy pakujesz się na wyprawę w Bieszczady, pamiętaj przede wszystkim o zabraniu naładowanego telefonu z wgraną mapą turystyczną w wersji offline oraz aplikacją Ratunek do powiadamiania służb ratowniczych. Żuków to najdłuższe pasmo należące do Gór Sanocko-Turczańskich, rozciągające się od miejscowości Uherce Mineralne aż po samą granicę z Ukrainą, na długości ok. 25 km. Często dzielone jest na trzy części:niższą – nieformalnie zwaną Kotliną Uherczańskąśrodkową – z kulminacją Holicy (768 m – ze wzniesieniem Jaworniki (910 m północny wschód od Żukowa przebiegają równolegle do niego małe pasma Brzegów, Oratyku i Równi, a na południowy zachód rozciąga się pasmo Ostrego. Również one zaliczane są do pasma Żukowa. Sięgając historii…W położonej u podnóża pasma Żukowa Ustjanowej znajdowało się w okresie międzywojennym jedno z największych szybowisk w Polsce. W 1933 r., dzięki znakomitym warunkom do latania, powstał tu Wojskowy Obóz Szybowcowy, choć jeszcze kilka lat wcześniej niewiele osób w środowisku lotniczym o Ustjanowej słyszało. Dopiero jesienią 1931 r. (bądź jak chcą niektórzy 1932 r.), kierownik wyruszającej z Dęblina do Bezmiechowej Samodzielnej Sekcji Szybowcowej, por. Tadeusz Kurowski, otrzymał z Aeroklubu Lwowskiego propozycję sprawdzenia walorów okolic Ustjanowej. Niemal w ostatniej chwili przed wyjazdem podjęto decyzję o objęciu rekonesansem pasma Żukowa, a jego wyniki były tak pozytywne, że już w 1933 r. działał tu wspomniany obóz największych triumfów lotniczych dla Ustjanowej to lata 1935-1936. Organizowane tu bowiem były Krajowe Zawody Szybowcowe, których uczestnikami byli najznakomitsi w Polsce piloci, latający na najlepszych w kraju szybowcach. Ośrodek w Ustjanowej dynamicznie się rozwijał. W centrum wsi działał Wojskowy Obóz Szybowcowy – naprzeciw stacji kolejowej nazwanej nie bez przyczyny „Ustjanowa – Lotnisko”, Lotnisko Szybowcowe zlokalizowano na Holicy, kolejne znalazło się na Równi, a w paśmie Gromadzynia postawiono dwa duże drewniane hangary. W oparciu o posiadaną bazę, organizowano miesięczne kursy szybowcowe dla kandydatów do Centralnej Szkoły Podoficerów Pilotów oraz kursy pilotażu dla oficerów młodszych lotnictwa, których ukończenie stało się obowiązkowe dla kandydatów do Szkoły „Orląt” w w Ustjanowej funkcjonowało do końca sierpnia 1939 r. należąc do Aeroklubu Lwowskiego. Niemcy, którzy zajęli Bieszczady we wrześniu 1939 r., zlikwidowali szybowiska w Ustjanowej i Bezmiechowej, zagarniając wszystko co dało się zabrać, w tym także szybowce. Budynki i urządzenia uległy zniszczeniu i spaleniu, jeśli nawet coś ocalało, to nie przetrwało rządów następnego, sowieckiego okupanta…Wyszkoleni w Ustjanowej piloci po części zrewanżowali się Niemcom, oddając zarazem Ojczyźnie znaczne zasługi. Zarówno bowiem byli uczniowie jak i instruktorzy walczyli jako piloci w lotnictwie brytyjskim, w słynnych dywizjonach bombowych i wojnie Ustjanowa pozostałą w granicach ZSRR, w granice Polski wróciła dopiero w 1951 r. Nie reaktywowano jednak działalności szybowiska, jednym z powodów mogła być bliskość granicy ze wschodem. Upamiętniono jednak lotniczą przeszłość Ustjanowej – 7 września 1969 r. staraniem władz Aeroklubu Podkarpackiego i Rzeszowskiego, dokonano odsłonięcia Pomnika Lotników w hołdzie poległym na frontach II wojny światowej wychowankom szkoły też dziwnego, że od 1971 r. miejscowa szkoła nosi imię “Bohaterów Lotnictwa Polskiego”, a w jej sąsiedztwie znajduje się samolot, zwracający uwagę przejeżdżających przez miejscowość. Kiedyś był to TSA-8 “Bies”, w 1991 r. zastąpiony przez Lim 5P-509 “Marysia”.Kończąc ten temat muszę dodać, że jestem przekonana, iż szybowcowa przeszłość Ustjanowej nie jest rozdziałem zamkniętym na zawsze. Miałam bowiem okazję poznać pełnych pasji ludzi, którzy z całą pewnością sprawią, iż szybowce w pasmo Żukowa powrócą… Dlaczego warto odkryć Żuków?Pierwszy powód to fakt, że znajdują się tu wspaniałe trasy pozwalające na uprawianie narciarstwa biegowego, posiadające homologację FIS. Podzielono je na dwie pętle::rekreacyjną (oznaczoną kolorem niebieskim) orazwyczynową (oznaczoną kolorem czerwonym).Od 1987 roku na przełomie stycznia i lutego odbywają się tutaj ogólnopolskie zawody narciarstwa biegowego nad nazwą „Bieg Lotników”. Zimą to także świetny teren do wypraw skitourowych, a latem do wędrówek pieszych czy też uprawiania nordic zresztą pora roku na w pasmie Żukowa stwarza świetne warunki do aktywnego wypoczynku. Wędrując pieszo po jej łagodnych grzbietach wytyczoną ścieżką historyczno-przyrodniczą można dostać się „Żukowem do Krainy Lipeckiej”. Nazwa owej ścieżki sięga przeszłości tego regionu, kiedy to Lipie było ośrodkiem administracyjnym krainy wchodzącej w skład ekonomii samborskiej, będącej własnością się na długości 19 kilometrów (czas przejścia ok. 6 godzin), można podziwiać piękne panoramy zarówno na połoniny jak i ukraińską stronę Karpat, w tym Beskidy Skolskie. Mniej wytrwali mogą skrócić tę trasę schodząc niebieskim szlakiem PTTK do Równi lub kończąc wędrówkę w trakcie wędrówki warto zwrócić uwagę na ślady kultury materialnej dawnych mieszkańców, którzy kaprysem Historii zostali zmuszeni do opuszczenia swojej ojcowizny. Są to przede wszystkim zabytki sakralne – cerkwie w Żłobku (1830), Czarnej Górnej (1834) czy Michniowcu (1863), oraz cerkwisko wraz z ruinami dzwonnicy w Lipiu. Piękna dawna cerkiew znajduje się także w samej paśmie Żukowa wytyczona została także leśna ścieżka edukacyjna o długości 3,5 km, na której ustawione są liczne tablice z informacjami na temat życia lasu i jego dzikich mieszkańców, a także pracy bieszczadzkich leśników oraz prowadzonych przez nich zabiegów pielęgnacyjnych i hodowlanych. Barwne plansze ułatwiają rozpoznawanie rzadkich i chronionych gatunków roślin i także „zieloną klasę”, czyli miejsce z wiatami i ławkami, w których można zarówno odpocząć, jak też prowadzić zajęcia edukacyjne oraz – po uzgodnieniu z Nadleśnictwem Ustrzyki Dolne – rozpalić kogo Żuków?Dla osób lubiących wypoczywać aktywnie o każdej porze roku – zarówno wędrując, „piknikując”, jak i biegając na nartach, z dala od zgiełku codzienności miejskiej a w otoczeniu magii lasu pełnej mocy spokoju i relaksu tak dla ciała jak i Żukowa to świetny zielony teren do uprawiania aktywnego wypoczynku. A dodatkowym jego walorem jest to, że nie zostało ono jeszcze do końca odkryte, ani przez mieszkańców jego okolic, ani przez turystów. Zachowajcie więc naszą rekomendację dla tego wspaniałego pasma w tajemnicy…A na zakończenie widok Żukowa zimą…fot. Zygmunt KrasowskiMonika Bulikcoach przemianyredaktor naczelny

Guest. alternatywą pkp są dwa autobusy z zachodniego. pierwszy do ustrzyk dolnych przez sanok o 8.45 (dojazd do sanoka koło 1. drugi o 20 do sanoka (dojazd ok 5.30 czy jakoś tak) Tak czy inaczej podróż trwa koło 9 godzin, zawsze to krócej, ale zdecydowanie mniej wygodnie. 17-06-2004, 16:19 #8.

Jesteś studentem i masz we wrześniu wakacje? Rzuć wszystko i idź w Bieszczady z NINIWA Team! To ostatnia szansa na dołączenie do ekipy, która w tym roku podąży GSB. W najbliższy piątek ( wieczorem rozpocznie się piesza wyprawa przygotowawcza. Co prawda nie w Bieszczadach a w Beskidzie Żywieckim, ale też będzie super ;). Plan wyprawy przygotowawczej jest taki: pt – spotkanie w Zwardoniu na stacji PKP, rozbicie namiotów przy szlaku (do ktoś będzie czekał na dworcu na resztę); sb – Zwardoń – Wielka Racza – Przegibek – ruiny owczarni; nd – ruiny owczarni – Rycerka Dolna – Sól – Zwardoń PKP; Jeżeli chcesz wziąć udział w wyprawie przygotowawczej daj nam znać, żebyśmy wiedzieli na kogo ewentualnie czekać. Napisz na info@ Więcej o pieszej wyprawie Głównym Szlakiem Beskidzkim>> Wzięcie udziału w wyprawie przygotowawczej jest warunkiem koniecznym wzięcia udziału w wyprawie Głównym Szlakiem Beskidzkim. Ostateczna decyzja o organizacji wydarzenia podejmowana będzie bezpośrednio przed planowanym terminem rozpoczęcia wydarzenia, z uwzględnieniem wszystkich zaleceń sanitarnych i obostrzeń związanych z epidemią. Priorytetem organizatorów jest bezpieczeństwo uczestników.
Do dyspozycji Państwa jest komfortowy domek w pełni wyposażony w bliskim otoczeniu lasu,domek 6-osobowy oraz samodzielny apartament na piętrze o pow.50 m2- 6 osobowy. Domek i apartment znajduje sie w bliskim otoczeniu lasu z którego odchodzi wspaniały śpiew ptaków a także można zaobserwować leśne zwierzęta.Domek i apartament Przegrani wyborcy Trzaskowskiego nawołują do bojkotu regionów, mateczników Dudy. Bez wrześniu wybieram się na wyprawę w Bieszczady, a tu co rusz dochodzą do człowieka apele o bojkot regionów, gdzie prezydent Duda miał wielkie poparcie. W rozumieniu, niech teraz poczują ten wybór we własnych kieszeniach. Od razu mówię, że nie skorzystam, bo to przecież jakieś wariactwo jest. Jedyną drogą jest przekonywać do swoich racji, a nie obrażać się i karać kogoś za racje jego. To prawda, światopoglądowo, politycznie, mentalnie Polska jest podzielona. Polityka dziel i rządź święci triumfy jak nigdy dotąd w wolnej Polsce. Jeśli zwykli ludzie zaczną sobie teraz jeszcze bardziej skakać do oczu, to lepiej nie będzie, może być tylko gorzej. Mam wrażenie, że niektórym politykom właśnie o to wybrała, każdy głos jest tak samo ważny, każda indywidualna motywacja tyle samo waży. Oczywiście, naiwnością są apele o powszechne „kochajmy się”, ale równie nic nie dadzą wypływające z rozczarowania bojkoty. Podobnie przeciwskuteczny jest triumfalizm, który udzielił się poniektórym robić swoje, pamiętając, że nikt nie ma monopolu na prawdę i nie ma sensu się gniewać, że ktoś ma inną. Odwołując się do klasyka, Schopenhauer zauważył: Każdy może wybrać co chce, ale chcieć co się chce, na to jesteśmy za mali. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Oliwne gaje, piękne plaże oraz tak ważna impreza, jaką jest Międzynarodowy Festiwal Olimpu – oto czynniki, które gwarantują tej miejscowości duże uznanie w oczach odwiedzających Grecję turystów. 4. Dion dla miłośników archeologii i teatru. Wizyta na terenie ruin tego starożytnego miasta będzie wielką atrakcją dla każdego
Do napisania tego artykułu nakłonił mnie kolega, który przekonał mnie, że jest sporo osób które takiego artykułu potrzebują. Coś w tym pewnie jest na rzeczy. Sam po sobie wiem, jak zmieniał się mój plecak na przestrzeni lat. Kiedyś toboł ważył lekko trzydzieści kilka kilogramów, dziś jest to ok. 15 kilo i śmiało może zejść poniżej 10. Graty w Bieszczady, co zabrać a co zostawić? Dlaczego to takie ważne? Ano dlatego, że na ogół cały czas masz garba na plecach i spora masa przekłada się na chęć do przygody, entuzjazm podróżowania, czas regeneracji. W skrócie- rano nie chce się ruszać w drogę, a wieczorem nie masz ochoty na biesiadę tylko zasnąć w kącie. Ciężki plecak, podobnie jak niewygodne buty mogą sporo namieszać w wyjazdowych planach. Ewolucja bagażu, bieszczadzkiego plecaka, jest zawsze podobna. Wszystko zaczyna się od wyboru plecaka. To temat na tyle obszerny, że może kiedyś skrobnę osobny tekst o plecakach. Sedno sprawy przy zakupie sprowadza się do post PRLowskiego pojęcia „przydatności”. Większy plecak, to większy bagaż a wiec mniej ograniczeń- wiec lepszy. „Kupuję większy. Poproszę plecak taki 90L i ani litra mniej”. W sklepie handlowiec wie, że większy to droższy- więc i marża większa, więc przekonuje że super wybór no i początkujący turysta ląduje w chacie z gigantycznym plecakiem do którego wszystko zmieści. Czy warto WSZYSTKO zabierać ze sobą w Bieszczady? Problem pierwszy: W Bieszczadach wszystko się przyda. Niezależnie od tego czy jedziesz na trzy dni czy tydzień- zabierasz książkę, masę lumpów- gratów które nie są ani celem wyjazdu ani nie są uniwersalne. Wszak nie jedziesz na rewię mody, ani nie idziesz do czytelni. Te kilka dni bez książki się obejdzie- a zyskasz dużo więcej obserwując przyrodę czy rozmawiając z „miejscowymi”. Problem ten jest szczególnie uciążliwy u gadżeciaży, zabierają nóż do ryb, scyzoryk, nóż do chleba, czy wielki kindżał do niewiadomo czego- zamiast po prostu zgrabny nożyk niezastąpiony przy krojeniu zagrychy. Łyżka duża, łyżka mała, kubek, miska, talerzyk… plecak zaczyna wyglądać jak wyprawka szkolna do szkoły pitraszenia. A więc tak: na ogół w Bieszczadach nic się nie przydaje, w każdym razie nie na tyle aby warto było to targać przez całą podróż na plecach. Problem drugi: Wezmę w Bieszczady, żeby nie musieć szukać u innych. Tu ciągle pokutuje problem wyobrażenia o Bieszczadach jako o miejscu gdzie psy dupami szczekają a miejscowi nie wiedzą co to sklep i pieniądze. Otóż wcale tak nie jest. W każdej miejscowości jest jakiś punkt handlowy i można kupić rozmaite przydasie. Kilka miejscowości jest wyposażonych w sklep typu GS (giees) i tam to już jest niezły skład. Tak samo nie ma targać konserw, czy innego żarcia z miasta. W Bieszczadach co chcesz kupisz na miejscu i nie musisz brać do garba wałuwy na tydzień z góry. Tu uwaga: sprawa nie dotyczy alkoholu własnej roboty. Jest to wartość uniwersalna i niemal zawsze jest tego za mało. Problem trzeci: objętość plecaka- po tysiąckroć przekleństwo. Zawsze jak spakujesz to co konieczne- a plecak jest w połowie pusty, to dorzucisz jeszcze sweter, czy buty na zmianę. I całe planowanie jak krew w pioch i wszystko na marne. Dlatego właśnie ważne jest aby kupować plecak mały. A wiec co zabrać w Bieszczady? I dlaczego nie więcej? Często opowiadam historię, jak kiedyś znajoma, która dopiero co zaczynała przygodę z wycieczkami w Bieszczady zapytała mnie o ekwipunek w góry. Była to osoba wybitnie aspołeczna. Na pytanie „co zabrać w Bieszczady” odpowiedziałem, że trzy rzeczy: zapalniczkę, bimber i kondomy. Na jej oburzenie wyjaśniłem- że nigdy nie wie kiedy się to przyda a nie da się tego zaimprowizować z czegoś innego. Po kilku tygodniach zadzwoniła i przyznała mi rację. LOL Po prawdzie, na wyjazdy w Bieszczady zabieram nieco więcej gratów. Poniżej na zdjęciu wszystko to co dobrze jest zabrać w Bieszczady: srajtaśma !!! plecak, śpiwór karimata, namot, sznurek kubek, odzież, kosmetyczka, ręcznik, używki w płynie, używki inne, latarka, powerbank, mapa Kolejność tutaj nie jest przypadkowa. To nie są priorytety, tylko kolejność pakowania, czyli zawartość "garba" od dołu. Warto wszystko pakować w siatki z biedry, worki na śmieci, czy cokolwiek innego. Izoluje się tym sposobem wilgoć, zapachy i można utrzymać wszystko we względnym porządku. Plecak w Bieszczady Jaki wybrać plecak w Bieszczady z grubsza rozpisałem się na początku artykułu. Możliwe, że kiedyś powstanie osobny tekst na ten temat. W dużym uproszczeniu: idealny plecak w Bieszczady powinien być mocny i bardzo mocny na dnie. Plecak musi być wygodny- i to nie taki wygodny w sklepie, na lekko i wypoczętych plecach. Plecak w Bieszczady musi być wygodny nawet jak jest bardzo ciężki i dźwigany na zmęczonych plecach po kilkunastu godzinach marszu w słońcu. Dobry plecak w Bieszczady to taki ok 40-50 litrów pojemnośći. Śpiwór w Bieszczady Kwestia śpiwora w Bieszczady jest bardzo szerokim tematem. W skrócie: nie ma jednego idealnego. Inny śpiwór nadaje się na lato a inny na zimę. I tu nie ma co mędrkować. Wszelkie kompromisy i rozwiązania całoroczne to uchylenie od ideału letniego i zimowego- w efekcie końcowym nie masz idealnego śpiworu ani na lato ani na zimę. O śpiworach obiecuję niebawem napisać nieco obiektywnych przemyśleń. Śpiwór ładuje się w dół plecaka, do często oddzielanej grodzą części. Śpiwór jako jeden z najcięższych, najgęstszych gratów, powinien być na dole, aby się lepiej niosło. W oddzielonej części plecaka nie miesza się z dżemem, brudnymi gaciami i innymi zbytkami. Od dziś jak zobaczę turystę z śpiworem w ręku, poza plecakiem, albo przyczepionym gdzieś z boku plecaka to będę smagał witką! Karimata Karimata to nie jest jakiś super temat do rozkminiania. Jest jaka jest, wieksza, mniejsza, lepiej lub gorzej zwijana, bardziej lub mniej trwała czy lekka. Wybór głównie zależy od budżetu, bo nie oszukujmy się, te 100 czy 200g różnicy na karimacie nikomu nie robi. Trzeba pamietać, ze karimata to nie tylko substytut łóżka, ale czasem i tacy, stołu czy o zgrozo deski do krojenia (true story). Ważne, aby karimata była pod plecakiem. Wówczas możesz ciepnąć garba nawet w błoto, kałużę czy mokry śnieg- a śpiwór będzie suchy. Czasem plecaki nie mają domyślnie możliwości pakowania karimaty pod plecak- wówczas trzeba się postarać aby karimata była na dole. Powód? Komin plecaka jest najmniej stabilnym miejscem i mocowanie tam karimaty jest bardzo irytujące dla właściciela plecaka, obserwatorów. No mnie wtedy krew zalewa. Namiot w Bieszczady Namiot w Bieszczady to temat rozwałkowany w internecie i w sumie na tej stronie też. Napisałem osobny artykuł o tym jaki jest idealny namiot w Bieszczady. Tylko gdzie go zapakować? Najlepiej do plecaka, aby był jak najbliżej lędźwi. Ewentualnie na zewnątrz plecaka, także blisko pleców. Szpej awaryjny- sznurek Sznurek to coś co przydaje się zawsze. Najlepiej przyjąć taką średnicę, aby mógł zastąpić sznurowadła. Umożliwia ściąganie przedmiotów z wysokości, suszenie ciuchów, ciągniecie ciężarów lub spętanie banderowcy, który przespał w rowie Akcję Wisła. Gotowanie w Bieszczadach Temat kubków w Bieszczady generalnie się nie porusza, a powinno. Co raz modniejsze kubki termiczne okazują się być wynalazkiem szatana! W takim kubku masz to co wlejesz. I koniec. Stare kubki emaliowane, stalowe, amelinowe dają tę zaletę, ze można jeszcze taki kubek wrzucić na ogień i coś tam w nim upitrasić. W swoim kubku z powodzeniem mogę zrobić dwie porcje wifonów na raz, ugotować kika jaj czy nawet coś podsmarzyć. Często w kubku metalowym można upitrasić całkiem niezły obiad. Polecam. Poza naczyniem, potrzebny jest też narządź. Tu entuzjastą jestem posiadania osobnego noża uniwersalnego typu finka i harcerskiego niezbędnika (łyżka i widelec). Taki niezbędnik gnie się we wszystkie strony, no ale widelcem dźga się gotowanego ziemniaka a nie żywego prosiaka. Przykrą prawdą jest to, że od zawsze miejsca chaotycznych ruchów mas ludzkich są rajem dla złodziei. Jak ktoś wyciągnie jakis lepszy szpej do jedzenia- to od razu dostanie to się w czyjeś lepkie łapska. Turystyczna higiena i moda Są kręgi turystyczne, gdzie odzież, kosmetyczka, ręcznik, na wyjazd w Bieszczady to nie są całkiem proste tematy. Zauważam dwie skrajności: jedni biorą zawsze za dużo, inni zupełnie nic. Zawsze się bierze za dużo- ale brać trzeba. I korzystać Koniec. : pPrzy zakupie ciuchów warto przemyśleć odejscie od bawełny i zakup syntetyków, względnie wełny. Ciuchy takie lepiej grzeją, nie odparzają jak są przepocone i szybciej wysychają po praniu. Stare metody ubioru "na cebulę" są ciągle na propsie. Ciekawym patentem, jest wysyłka do domu ciuchów brudnych. Kosztem wizyty na poczcie, uzyskujemy co raz to lżejszy plecak w miarę jak z kolejnymi dniami wędrówki gramy się co raz bardziej liczy. Używki i swawole Przez wzgląd na fakt, że piszę otwarcie o wypiciu piwa na jakimś przyjemnym miejscu widokowym, odmówiono mi sprzedaży przewodnika w pewnym schronisku. Temat używek pominę, bo okazuje się że to kwestie bardzo drażliwe i ostatecznie każdy podchodzi do tego indywidualnie. Warto jednak podkreślić: że picie na krzywy ryj bez końca nie znajduje uznania w społeczeństwie. Szpeje bajery Gadżety elektroniczne i elektryczne: latarka, powebrank to elementy pozornie zbędne. Swoją przydatność docenią wszyscy ci, którzy potrzebują wezwać pomoc, którym telefon nagle zaczął się rozładowywać. Awaryjne sytuacje to takie, których nikt nie chce, ale mogą trafić sie każdemu.
Նεηαбу рНևшዐ начеνяդ оኬօλуገጂб
Уሑо յ շէглፔሶՈኬеսሼկօ екиፓуβυκуየ
ኑቦхեрա ιпапዐճу еգоֆեтамоሕጿև есихօгεк снኃբዒ
Щዦклιፍоյը нтቻсεрՌուփоκ чθ խчиւθኚеχι
Яскቄժ чаնօձиտэф ηукጭሡеթу иրотαр иσ
Wrześniowe dni na Krecie są bardzo słoneczne, temperatura powietrza w nadmorskich kurortach oscyluje w okolicy 28-30 stopni Celsjusza. Woda w Morzu Śródziemnym jest w tym czasie bardzo ciepła i sprzyja długim kąpielom. W hotelowych basenach można kąpać się już od rana, lecz lepiej poczekać do godzin popołudniowych, kiedy to Poprzedni artykuł 339 Okazje Następny artykuł We wrześniu pogoda sprzyja sadzeniu, dlatego w tym czasie warto uzupełniać rabaty i kępy krzewów o nowe egzemplarze. Pomyślmy też o kolejnej wiośnie: to najlepszy czas na sadzenie kwitnących gatunków cebulowych. Pod koniec miesiąca czyścimy i chowamy meble ogrodowe. Warto też zrobić przegląd narzędzi i sprzętu ogrodniczego; w razie potrzeby zawozimy narzędzia do serwisu, aby wiosną były w pełni sprawne. Dowiedz się, co jeszcze musisz zrobić we wrześniu w ogrodzie. Praca w ogrodzie to dla ogrodnika największa radość, pod warunkiem że przebiega szybko i przyjemnie. Wiosną, latem, jesienią i zimą – przez cały rok – wokół domu i w ogrodzie zawsze jest coś do zrobienia. Nie wystarczą tylko dobre chęci i ręce gotowe do pracy! Odpowiednie narzędzie pomogą Ci zadbać o glebę, rośliny i porządek! Skompletuj taki zestaw narzędzi, aby móc wykonać różnorodne prace bez większego, niż jest to konieczne, wysiłku! Jeżeli ogrodnictwo jest Twoją pasją, wybierz narzędzia FISKARS , które ułatwią wykonywanie każdej czynności w ogrodzie. Niezależnie od tego, czy pielisz, rąbiesz, zamiatasz czy tniesz, nasze narzędzia uczynią każdą pracę łatwiejszą i wydajniejszą o każdej porze roku. Partnerem kalendarza ogrodnika jest marka FISKARS Co zrobić w ogrodzie we wrześniu? Rośliny ozdobne Jeśli jest sucho nadal podlewamy rośliny, w szczególności pamiętając o gatunkach iglastych oraz zimozielonych. Sadzimy gatunki cebulowe kwitnące wiosną – na rabatach bylinowych, pod krzewami, na trawniku (drobne cebule przebiśniegów, krokusów, cebulic) lub w dużych, ocieplonych donicach. W sprzedaży dostępne są cebule krokusów, cebulic, przebiśniegów, tulipanów, hiacyntów, szafirków i kosaćców. Cebule warto sadzić w ażurowych koszyczkach do roślin cebulowych, aby uchronić je przed gryzoniami. Rośliny sadzimy tworząc grupy co najmniej po kilkanaście sztuk. Pamiętajmy, by niskie gatunki sadzić z przodu, a wyższe z tyłu kompozycji. Pod koniec miesiąca przycinamy, po czym wykopujemy cebule i kłącza bylin nie zimujących w gruncie ( mieczyków, pacioreczników, dalii, krokosmii). Usuwamy przekwitłe kwiatostany bylin i róż. Ścinamy kwiatostany traw, bylin i krzewów (np. hortensji, miskantów) na suche bukiety. Sadzimy byliny, krzewy, drzewa i pnącza uprawiane w pojemnikach zapewniając im odpowiednie stanowisko i podłoże. Wysokie drzewa zabezpieczamy przed wyłamaniem palikami. Wszystkie posadzone rośliny obficie podlewamy. Przesadzamy krzewy iglaste. Do połowy miesiąca przesadzamy i dzielimy mocno rozrośnięte piwonie. Rośliny sadzimy na głębokości ok. 5 cm. Na tarasach i balkonach tworzymy jesienne kompozycje wykorzystując wrzosy w doniczkach, sadzonki chryzantem, trawy ozdobne, ozdobne z liści żurawki, gałązki z owocami, mech. Rośliny sezonowe (fuksje, datury, pelargonie) uprawiane w pojemnikach, które mamy zamiar przechować do wiosny przycinamy. Przed nadejściem przymrozków przenosimy je do chłodnego pomieszczenia. Donice i skrzynki, z których usunęliśmy rośliny sezonowe dokładnie czyścimy, np. używając szarego mydła. Wnosimy do domu rośliny doniczkowe, które na lato wynieśliśmy na balkony i tarasy. Oczyszczamy je z suchych liści. Uzupełniamy warstwę ściółki na rabatach bylinowych i pod krzewami. Dowiedz się więcej o uprawie roślin ozdobnych POLECANY PRODUKT Łopatka Łopatka to wielofunkcyjne narzędzie do pielęgnacji małych roślin, zarówno doniczkowych, jak i rabatowych. Łopatka jest wykonana z poliamidu wzmocnionego włóknem szklanym. Może być ostrzona. KUP ONLINE Rośliny użytkowe Zbieramy dojrzałe owoce i warzywa (dynie, cukinie, pomidory, warzywa korzeniowe, gruszki, śliwki, maliny powtarzające owocowanie, orzechy, winogrona). Przeznaczamy je na przetwory, suszymy, mrozimy lub spożywamy na bieżąco. Sadzimy krzewy i drzewa owocowe uprawiane w pojemnikach. Roślinom zapewniamy odpowiednie podłoże. Podczas sadzenia można wykorzystać do zasilenia roślin kompost. Jeśli usunęliśmy z grządek 3-letnie sadzonki truskawek, możemy posadzić nowe, młode egzemplarze. W razie potrzeby podlewamy grządki z ziołami i warzywami i odchwaszczamy. Zdrowe części roślin przeznaczamy na kompost. Porażone przez choroby części roślin palimy lub głęboko zakopujemy, albo wrzucamy do worków na odpady zielone. Dzielimy rabarbar. Wysiewamy na pustych grządkach rośliny na zimowy poplon (rzepak ozimy, mieszankę wyki z żytem). Siejemy do gruntu nasiona warzyw na przyszłoroczny zbiór (np. szpinak, sałatę roszponkę) i sadzimy czosnek. Dowiedz się więcej o uprawie warzyw i owoców Fot. MabelAmber, moshehar, Alicja, utroja0, dfespi/Pixabay, iVerde, iBulb POLECANY PRODUKT Szpadel ostry Solid™ Szpadek jest wykonany z wysokiej jakości hartowanej stali i posiada wygodną rączkę w kształcie litery D. Ma zaostrzoną krawędź, która pozwala skutecznie przecinać korzenie podczas pracy. KUP ONLINE POLECANY PRODUKT Grabie uniwersalne QuikFit Grabie uniwersalne QuikFit należą do pełnej gamy narzędzi, mocowanych na aluminiowym trzonku, pozwalających wykonywać szereg prac ogrodniczych. Głowica grabi jest wykonana z tworzywa FiberComp™. KUP ONLINE Trawnik Na bieżąco zgrabiamy z trawnika opadłe liście i owoce. Kosimy murawę i w zależności od potrzeby podlewamy. Przeprowadzamy ostatnie nawożenie nawozami jesiennymi, aby wzmocnić trawę przed zimą. Zakładamy nowe trawniki z siewu lub z rolki. Ciepła, wilgotna pogoda sprzyja kiełkowaniu nasion. W razie potrzeby przeprowadzamy wertykulację (nacinanie) darni, aby usunąć warstwę filcu. Dowiedz się więcej o zakładaniu i pielęgnacji trawnika Oczko wodne Zbieramy z powierzchni oczka wodnego oraz z dna opadłe liście z drzew i krzewów. Przenosimy do domu wodne rośliny, które nie zimują w naszych warunkach na zewnątrz (pistia, hiacynt wodny, salwinia). Usuwamy martwe liście roślin wodnych, ścinamy przekwitłe kwiaty. Zbyt mocno rozrośnięte egzemplarze dzielimy i sadzimy w nowych miejscach. Dowiedz się więcej o oczkach wodnych POLECANY PRODUKT Piła do gałęzi do sekatorów uniwersalnych Żyrafa UPX86 and UPX82 Specjalna, bardzo ostra piła do gałęzi, która jest mocowana do sekatorów Żyrafa (UPX82 i UPX86). Posiada profilowane, hartowane ostrze z wysokiej jakości stali. KUP ONLINE Rośliny doniczkowe Usuwamy kurz z liści roślin doniczkowych. Przestajemy nawozić rośliny. Ograniczamy podlewanie. Dowiedz się więcej o uprawie roślin doniczkowych w domu i na balkonie Dowiedz się, co robić w pozostałych miesiącach! Styczeń Luty Marzec Kwiecień Maj Czerwiec Lipiec Sierpień Październik Listopad Grudzień Tekst: Małgorzata Wójcik, zdjęcie tytułowe: Bru-nO/Pixabay Pokaż więcej (9)
Buty w Bieszczady z membraną. Popularnie nazywany butem goreteksowym, od nazwy najpopularniejszej membrany stosowanej w górskim obuwiu, czyli membrany GORE-TEX. Jesienią membrana będzie nieoceniona w mokrych, deszczowych warunkach. Bieszczadzkie szlaki często pokrywa wtedy błoto i szerokie kałuże, które ciężko obejść, a po obfitych
Wrzesień to miesiąc coraz chłodniejszych i krótszych dni. Możliwy jest jednak siew warzyw do gruntu. Plony zbiera się po kilku tygodniach albo wiosną. We wrześniu nadal jednak sporo jest słońca. Takie warunki bardzo lubią np. rukola oraz rzodkiewki. Te warzywa rosną tak szybko, że plon zbiera się nawet już po 2-3 tygodniach w przypadku rukoli. Z myślą o wiośnie warto posiać szpinak i sałatę. Będą gotowe do zbioru wiosną. Oto lista warzyw, które można siać we wrześniu: Czosnek – cały wrzesień (IX) Uwagi: czosnek rozmnaża się nie z nasion lecz z ząbków i cebulek powietrznych. Cebulki są drobne i ich sadzenie przypomina siew. Czosnek z cebulek powietrznych jest gotowy do zbioru w lipcu (VII) następnego roku. Cebulki powietrzne czosnku są tak małe, że sieje się je jak nasiona. Fot. Niepodlewam Komatsuna (kapusta japońska, szpinak musztardowy) – do 15 września (IX) Uwagi: komatsuna rośnie bardzo szybko. Nadaje się do uprawy w gruncie i donicach. Komatsuna nadaje się do sałatek i dań duszonych. Mizuna – do 15 września (IX) Uwagi: mizuna to warzywo liściaste. Bardzo szybko rośnie. Mizunę zjada się na surowo, np. w sałatkach, albo w daniach duszonych. Fot. Niepodlewam Roszponka – cały wrzesień (IX) Uwagi: tak późno wysianą roszponkę zbiera się zimą, jeśli jest ciepła, albo wczesną wiosną. Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Roszponka Vit – Kiepenkerl Roszponka jest mrozoodporna. Fot. Niepodlewam Rukola – pierwsza połowa września (IX) Uwagi: rukola nadaje się do zbioru już po 2-3 tygodniach. Warto ją przykryć agrowłókniną, dzięki której nie atakują jej pchełki ziemne i rośnie szybciej. Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Rukola Speedy – Kiepenkerl Wrześniowy siew warzyw powinien uwzględniać rukolę, Jest bardzo łatwa w uprawie i błyskawicznie rośnie. Fot. Niepodlewam Rzodkiewka – pierwsza połowa września (IX) Uwagi: najlepiej siać późne odmiany rzodkiewki, np. Sopel Lodu. Dobrze ją przykryć agrowłókniną, by w jej liściach dziur nie wygryzały pchełki ziemne. Rzodkiewki z zbiera się pod koniec września (IX) albo na początku października (X). Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Rzodkiewka Poloneza – Kiepenkerl Rzodkiewka posiana we wrześniu nigdy nie zakwitnie, bo dni są krótkie. Fot. Niepodlewam Sałata – pierwszy tydzień września (IX) Uwagi: sałatę można też siać do skrzynek i przesadzić do gruntu na początku października (X). Do uprawy nadają się tylko niektóre odmiany sałaty zwane ozimymi lub zimowymi. To np. Laredo, Nansena, Reskia. Sałatę warto lekko przykryć, np. słomą i gałęziami, bo może przemarznąć. Plon zbiera się wiosną. Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Sałata Estelle – Kiepenkerl Do siewu wrześniowego nadają się odmiany zimowe sałaty. Fot. Niepodlewam Szpinak – wrzesień (IX) Uwagi: gdy jesień jest ciepła, siew szpinaku warto opóźnić nawet do października (X), aby nie zdążył wzejść przed zimą. Szpinak posiany we wrześniu zbiera się w kwietniu następnego roku. Bardzo dobrą zimową odmianą jest np. szpinak Olbrzym Zimowy. Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Szpinak Palco – Kiepenkerl Szpinak z siewu wrześniowego zbiera się wiosną. Fot. Niepodlewam Trybula – do połowy września (IX) Uwagi: trybula jest odporna na przymrozki. Szybko rośnie i ma małe wymagania. Jesienią trybulę uprawia się na młode listki, Fot. Niepodlewam
Oto kilka wybranych miejsc gdzie można w ten sposób pobawić się w wędkowanie: Bereska Zenon Kucharyk (13) 469 21 91. Bezmiechowa Wacław Bielak 603 854 136. Hoszów Antoni Wojnarowicz (13) 461 40 41. Jałowe Danuta Wawryszczuk (13) 461 44 52.
Właśnie samodzielnie wydaliśmy nasz pierwszy, 140-stronicowy, elektroniczny przewodnik po Bieszczadach pt. "Ruszaj w Bieszczady. Twój przewodnik na 2 tygodnie w Bieszczadach"! Od dziś jest do kupienia w jedynym miejscu na świecie - w naszym nowym Sklepie z przewodnikami Ruszaj w Drogę! Postanowiliśmy zrobić właśnie taką niespodziankę na 3. urodziny Fundacji Ruszaj w Drogę! :) Przewodnik „Ruszaj w Bieszczady” to praktyczny poradnik, który zaplanuje za Ciebie udane weekendy, urlopy i wakacje w Bieszczadach. Znajdziesz w nim plany 14. jednodniowych wycieczek, które zaprowadzą Cię w najbardziej popularne, ale i te mało znane miejsca w Bieszczadach. Po raz pierwszy na wakacjach poczujesz się pewnie, bo bardzo łatwo zaplanujesz sobie kolejny dzień. Wycieczki ułożyliśmy tak, żeby dni wysiłku przeplatały się z przyjemnymi spacerami i odpoczynkiem. Kup przewodnik i już dziś zacznij planować swoje wakacje w jednym z najpiękniejszych zakątków Polski. Kupując dziś wersję PDF pomożesz nam zebrać fundusze na wydanie go w formie książki. Skąd pomysł na napisanie tak dużego przewodnika po Bieszczadach? Internetowe przewodniki piszemy i udostępniamy za darmo na blogu już od 10 lat. O Bieszczadach ukazało się już kilka artykułów na blogu, ale czuliśmy, że chcemy stworzyć większą publikację. Gdy zaczęliśmy opisywać Bieszczady doszliśmy do ściany. Umieszczenie na blogu 140 stron nie wydawało się najlepszym pomysłem. Postanowiliśmy zebrać wszystko do jednego przewodnika. Pomysły na jednodniowe wycieczki zebraliśmy w gotowy plan na 14 dni w Bieszczadach. Dodaliśmy do tego historie i anegdoty prosto z Bieszczad, mapy ze szlakami turystycznymi oraz mnóstwo informacji praktycznych. W przewodniku znajdziesz konkretne propozycje na słoneczną pogodę i dowiesz się co robić, gdy w Bieszczadach pada deszcz. Doradzamy jakie szlaki są dla początkujących, kiedy będzie Ci potrzebny bilet wstępu do parku narodowego, dlaczego warto wyłączyć internet w komórce i jak uniknąć mandatu. Przewodnik „Ruszaj w Bieszczady” to pierwszy taki przewodnik na rynku. Każdy rozdział to gotowy pomysł na jednodniową wycieczkę. Historie, ciekawostki i praktyczne porady są dodane do tej wycieczki, której faktycznie dotyczą. Taki układ sprawia, że nie musisz już czytać przewodnika według tradycyjnego nieprzydatnego klucza: historia, flora i fauna, szlaki górskie, magiczne Bieszczady. KUP PRZEWODNIK W przewodniku "Ruszaj w Bieszczady" każdego dnia poznajesz kolejny fragment historii regionu. Historyczne wzmianki, fakty i regionalne ciekawostki czyta się jak dobrą książkę. „Zwykle nie lubię i nie czytam rysów historycznych, ale tu przeczytałam wszystkie i to z zaciekawieniem. Naprawdę mam teraz zupełnie inne spojrzenie na cel wyjazdów w te rejony. Uświadomiłam sobie, że jak się dużo wie o historii danego terenu, to zupełnie inaczej się myśli o turystyce w to miejsce. Chce się tam pojechać nie tylko dla widoków, ale też dla ducha tego miejsca i tych ludzi którzy tam żyli” Karolina, podróżuje z mężem i dwójką dzieci Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - szlaki turystyczne, pomysły na wycieczki, mapy Bieszczad Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - szlaki turystyczne, pomysły na wycieczki, mapy Bieszczad Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - szlaki turystyczne, pomysły na wycieczki, mapy Bieszczad Czy na rynku jest potrzebny kolejny przewodnik o Bieszczadach? Kiedy jeździliśmy w Bieszczady, korzystaliśmy z wielu przewodników dostępnych na rynku. Niestety żaden z nich nie pomagał nam w zaplanowaniu konkretnych wycieczek. Po ich przeczytaniu mieliśmy tylko więcej wątpliwości i w rezultacie sami spędzaliśmy godziny w internecie, żeby wszystkie atrakcje sensownie sobie poukładać. Napisaliśmy przewodnik taki, z jakiego sami chcielibyśmy korzystać. To bardziej poradnik niż przewodnik. Jego największą zaletą jest to, że atrakcje i plany wycieczek są tak poukładane, że da się je spokojnie zrealizować w 2 tygodnie. Wiemy to, bo każdą wycieczkę i atrakcję z tego przewodnika sami zrobiliśmy i zwiedziliśmy. Poszliśmy wszystkimi opisanymi szlakami i sprawdziliśmy, jak długo się nimi idzie. Ten przewodnik wręcz pęka w szwach od praktycznych porad i dodatkowych informacji, z którymi bez trudu zaplanujesz urlop czy wakacje. "Trochę zazdroszczę tym, którzy korzystać będą z tego przewodnika. Niech oni zazdroszczą mi Bieszczadów z lat 70, podroży na platformach wąskotorówki zamkniętymi już trasami. Na platformach, którymi wożono do tartaków ścięte drzewa. Podróż pod gołym niebem. Chleb co tydzień, bazy harcerskie, studenckie i wsio.” Darek "Łoś" Podbereski, Radio Gdańsk, bieszczadnik z zamiłowania Pisząc Przewodnik "Ruszaj w Bieszczady" chcieliśmy skończyć z informacyjnym i estetycznym chaosem. Większość przewodników skupia się na Bieszczadach. My - choć Bieszczady uwielbiamy tak bardzo, że stały się bohaterem naszej pierwszej książki - skupiamy się w niej na Tobie - turyście, który stoi przed wyzwaniem zaplanowania sobie efektywnego urlopu w górach. Ale Przewodnik "Ruszaj w Bieszczady" to nie tylko plan wycieczek. W tym przewodniku przemówią do Ciebie prawdziwi bohaterowie, konkretne historie i najbardziej aktualne informacje. W przewodniku znajdziesz ponad 250 zdjęć, żebyś łatwo mógł się zorientować co czeka Cię na szlaku i w odwiedzanej bieszczadzkiej atrakcji. W poznawaniu i zwiedzaniu Bieszczad pomogą Ci nasze wskazówki, mapy i pełne pasji ciekawostki o historii regionu i jego dawnych mieszkańcach. Dzięki tabelce z praktycznymi informacjami i mapą do każdej wycieczki, w mgnieniu oka oszacujesz czas wycieczki, potrzebną energię czy miejsce, gdzie jest toaleta. DARMOWY ROZDZIAŁ Jeśli zapisywałeś się już na nasze maile, to sprawdź swoją skrzynkę pocztową, bo darmowy rozdział przewodnika wysłaliśmy do wszystkich naszych czytelników. W skrzynce odbiorczej lub SPAMie poszukaj wiadomości z tytułem "Wydaliśmy nasz pierwszy przewodnik [PDF] o Bieszczadach!". Przewodnik Ruszaj w Bieszczady - Twój przewodnik na 14 dni w BieszczadachPDF z przewodnikiem otworzysz na komputerze, telefonie i tablecie Mapy szlaków turystycznych i wycieczek ułatwią Ci zwiedzanie Plan na wycieczki po Bieszczadach zawsze pod ręką Przewodnik "Ruszaj w Bieszczady" to ebook? Kiedy będzie wersja papierowa? Kiedy patrzyliśmy na statystyki naszego bloga w majówkę, mieliśmy wrażenie, że zaraz eksploduje. Już dawno nie widzieliśmy takiego ruchu na artykułach o Bieszczadach, Wiśle, Gdańsku czy poradniku co zobaczyć w majówkę. Dla nas był to jasny sygnał - turyści szukają atrakcji i ciekawostek, gdy już dojadą na miejsce. Gdy wreszcie mogą odsapnąć na leżaku i spokojnie zastanowić się, co teraz będą robić. Dlatego tak ważne jest dla nas, żeby Przewodnik "Ruszaj w Bieszczady" trafiał do Ciebie nawet w ciągu kilku najbliższych sekund! Przewodnik jest w wersji PDF. Waży niewiele - około 25 MB. Kupisz go przed samym wyjazdem, lub nawet w trakcie drogi albo na miejscu. Jeśli w Bieszczadach nie będzie internetu – a bywa z nim problem, o czym wspominamy w przewodniku – to wciąż będziesz mógł korzystać z przewodnika w wersji offline na swojej komórce. Wersja PDF ma tę zaletę, że dla wydającego jest praktycznie bezkosztowa. Wiemy jednak, bo piszecie nam o tym w mailach i komentarzach, że nic nie zastąpi przewodnika papierowego. Dlatego tuż po uruchomieniu sprzedaży naszego e-booka poprosiliśmy o pomoc naszych Przyjaciół – Darczyńców. Dzięki ich wsparciu oraz dzięki sprzedaży e-booka, we wrześniu 2019 roku pod nasz dom na Zielonym Wzgórzu przyjechał dostawczy samochód z paletą pełną pachnących, papierowych przewodników „Ruszaj w Bieszczady”. Udało nam się spełnić kolejne życzenie czytelników, którzy od września mogą kupić w naszym sklepie papierowy Przewodnik „Ruszaj w Bieszczady”. Mogą go zapakować do plecaka i ruszyć z nim w drogę. KUP PRZEWODNIK Gdy zbieraliśmy darowizny na wydanie papierowego bieszczadzkiego przewodnika, zadziała się magia. W najśmielszych snach nie przypuszczaliśmy, że dzięki finansowemu wsparciu naszych Przyjaciół Wspierających Fundację Ruszaj w Drogę! jeszcze w tym roku będziemy trzymać w rękach książkę. Wspólnie zrealizowaliśmy olbrzymi projekt, który jest kołem zamachowym, pozwalającym nam myśleć o kolejnych przewodnikach. Zanim to jednak nastąpi, mamy w planach jeszcze kilka nowych pomysłów, które wyniosą podróżowanie po Polsce na jeszcze wyższy poziom. O wszystkich kolejnych krokach informujemy w newsletterze – serdecznie zapraszam Cię, do przyłączenia się do naszej społeczności. Zapraszam Cię także, do dołączenia do Grona Przyjaciół Wspierających Fundację. Czy to dobry moment, aby poprosić Cię o darowiznę? Pomóż nam napisać kolejny przewodnik. Wpłać darowiznę dla Fundacji Ruszaj w Drogę! Ile kosztuje Przewodnik "Ruszaj w Bieszczady"?Specjalną cenę przygotowaliśmy dla naszych sympatyków, z którymi spotykamy się na podróżniczych prezentacjach. Zasługują oni na medal za to, że niezależnie od pogody, przychodzą, żeby się z nami spotkać i nas posłuchać. Gdy będziesz się zastanawiać czy warto kupić Przewodnik "Ruszaj w Bieszczady" być może zadasz sobie pytanie, dlaczego ten przewodnik tyle kosztuje? Przecież widziałeś w internecie, że przewodniki po Bieszczadach kosztują mniej niż 40 zł, a niektóre nawet można kupić za 12 zł. Owszem. Powiem więcej - część z treści, które zamieściliśmy w przewodniku, dostaniesz za darmo - u nas na blogu. Ale cena za przewodnik to nie jest cena za liczbę stron. Kupując ten przewodnik tak naprawdę kupujesz sobie spokojne wakacje, które zaplanowaliśmy w nim dla Ciebie. Kupując ten przewodnik masz gotową odpowiedź na większość Twoich wyjazdowych bolączek: co będę robić?, czy warto tam pójść?, gdzie zostawię auto?, gdzie zjem?, czy muszę mieć gotówkę?, czy będzie tam internet?, co w tym czasie będą robić moje dzieci? Przewodniki o Bieszczadach, które znamy, skupiają się na pokazaniu malowniczych widoków i opisaniu przyrody i historii. My skupiliśmy się na tym, żeby jak najbardziej ułatwić Ci zaplanowanie wyjazdu w Bieszczady, a historie i ciekawostki opowiedzieć tak, jakbyś czytał dobrą książkę. My też korzystaliśmy z tańszych przewodników. Zabawa polega na tym, że z nimi i tak cały wyjazd musieliśmy planować sami i wiemy z doświadczenia, że zajęło nam to całe mnóstwo czasu. Czasu, którego wtedy – pracując na etatach - mieliśmy jak na lekarstwo. KUP PRZEWODNIK Uważamy, że aktualna cena to dobra cena za jakość, pewność i oszczędność czasu, jaką od nas dostajesz. Z tego przewodnika skorzystasz wielokrotnie Ty, Twoja rodzina i przyjaciele, których zabierzesz ze sobą w podróż. Uwierz mi – jest wart swojej ceny :D "Przewodnik bardzo nam się podoba. Wrażenie po przeczytaniu jest takie, że każdy kto myśli o Bieszczadach znajdzie wszystko w Waszym przewodniku. Ma niezbędne informacje. Jak usiadłam do czytania to wsiąkłam na cały wieczór. Dla tak zorganizowanej osoby jak ja ten przewodnik to skarb. :) Najbardziej podobały nam się kolorowe zdjęcia, opisy szlaków, mapy, ciekawostki i szczegółowość całego przewodnika." Gosia, z mężem i trójką dzieci podróżują po Polsce Ruszaj w Bieszczady - Twój przewodnik na 14 dni w Bieszczadach140 stron a wśród nich: 14 rozdziałów z 14 pomysłami na wycieczki po Bieszczadach i okolicach Przewodnik Ruszaj w Bieszczady kupisz w kilka minut Każdy rozdział zawiera praktyczne informacje i wskazówki Jak powstawał ten przewodnik? Niektóre książki powstają przez rok, inne przez 10 lat, jeszcze inne przez kilka miesięcy. Samo pisanie, skład, korekta i zdjęcia do przewodnika - a wszystkie te rzeczy robiliśmy sami - zajęło nam około 9 miesięcy. To prawie jak ciąża i bardzo się cieszę, że wreszcie, w maju, mogliśmy wydać na świat nasze "dziecko". Parę dodatkowych miesięcy zajęło nam samodzielne zrobienie wycieczek, dotarcie do wszystkich miejsc, sprawdzenie wszystkiego, przeczytanie kilkunastu książek, konsultacje i rozmowy z ekspertami. Nie liczę czasu, w którym musieliśmy nauczyć się programu InDesign, w którym powstał ten przewodnik, a także wielu dniu na rozgryzienie i dostosowanie sklepu internetowego do wymogów polskiego prawa. Jeśli kiedyś w reklamie zobaczysz, że uruchomisz dobrze działający sklep w 5 minut, to w to nie wierz. Nie uruchomisz. W powstaniu tego przewodnika pomogły nam kompetencje, które zbieraliśmy przez całe życie. I nie mówię tu tylko o pisaniu czy robieniu zdjęć. Mam na myśli doświadczenie w zarządzaniu projektami w internecie, umiejętność programowania i ogarnięcia technologii (to Maciej), wiedza jak napisać regulamin i jak zarządzać danymi osobowymi (to Kasia). Przydała się wiedza ze studiów marketingowych, webinarów, książek i od doświadczonych wydawców, których przez długie godziny słuchaliśmy i których się radziliśmy. Kasia i Maciej Marczewscy - kim jesteśmy i co aktualnie robimy? Czeka nas jeszcze etap dystrybucji książki. To kolejne gigantyczne wyzwanie - być może większe od uruchomienia internetowego Sklepu z przewodnikami Ruszaj w Drogę!. Przygoda z wydaniem własnej książki jest fascynująca, ale już dzisiaj wiemy, że nie jest dla każdego. Niezbędny jest do tego mix kompetencji, gigantycznej cierpliwości i wytrzymałości do długich nocy spędzonych na ujarzmianiu technologii, prawa i Internetu. Więcej będziemy mogli powiedzieć za jakiś czas, gdy zbierzemy wnioski ze sprzedaży i sprawdzimy, czy to na pewno był dobry pomysł. Przeszliśmy największe połoniny w Bieszczadach Odpoczywaliśmy na szczytach połonin Wspięliśmy się na Połoniny Caryńską i Wetlińską Na Rawkach układaliśmy plan zdobywania kolejnych szlaków Szukaliśmy zaginionych miejscowości w dzikich zakątkach Bieszczad Doszliśmy do końca Polski i do źródeł Sanu Wszystkie szlaki sami przeszliśmy - wiemy, że Ty też dasz radę Powstanie przewodnika to długie rozmowy, zbieranie informacji Zachwycały nas bieszczadzkie lasy Przy okazji kupowaliśmy pamiątki od bieszczadzkich zakapiorów I prowadziliśmy wywiady z ostatnimi z zakapiorów bieszczadzkich Najlepszy prezent na urodziny Fundacja Ruszaj w Drogę! w maju obchodzi swoje 3. urodziny. Uznaliśmy, że to dobry moment, aby sprawić sobie prezent i z tej okazji wydaliśmy nasz własny Przewodnik "Ruszaj w Bieszczady" . A teraz Ty możesz kupić go jako prezent na inne urodziny :D Będziemy zaszczyceni, jeśli nasz przewodnik zostanie Twoim najlepszym przyjacielem i dzięki niemu poznasz i pokochasz Bieszczady. Tak jak my. Do zobaczenia na szlaku! KUP PRZEWODNIK
Na tę chwilę, najczęściej możemy spotkać węża Eskulapa w Bieszczadach i Górach Sanocko-Turczańskich. Do dziś jednak trwają spory na temat ich liczebności. Szacuje się, że jest ich w Polsce w okolicy 100-170 gatunków. Jest to więc wielkie szczęście spotkać tego wijącego przyjaciela na własne oczy. Chociaż, zapewne nie dla

Zagroda żubrów – MuczneCerkiew w SmolnikuChmarnik – czyli jak ustrzec się burzyWampiry w BieszczadachWypalanie węgla w BieszczadachRetortyMielerzeWęglarzePołoniny w BieszczadachPamiętajcie o tym, chodząc po górachPrzełęcz WyżnaSztuka na zboczu górPołonina WetlińskaChatka PuchatkaPołonina CaryńskaJezioro Solińskie Połoniny w Bieszczadach to miejsca, o których słyszał chyba każdy. Są piękne o każdej porze roku, a pośród nich toczy się cudowne życie. Wyruszcie z nami na szlak, a spotkacie żubry, wilki, stare cerkwie, cmentarze i ciekawych ludzi. A na dodatek powiemy Wam też trochę o wypalaniu drewna. Zagroda żubrów – Muczne Naszą dzisiejszą podróż po Bieszczadach zaczniemy od miejsca, w którym możecie spojrzeć na największego europejskiego ssaka. Żubry, bo o nich tu wspominamy, do pierwszej połowy XX wieku zostały prawie całkowicie wybite na terenie Europy. To dlatego w 1923 roku powstało Międzynarodowe Towarzystwo Ochrony Żubrów, dzięki czemu zwierzęta te wróciły do naszego kraju. Początkowo do ogrodów zoologicznych i zagród, gdzie odbywał się ich kontrolowany rozród. Po II wojnie światowej na naszych terenach żyło niewiele ponad 100 osobników tego zwierzęcia. Na koniec zeszłego roku w Polsce było odnotowanych 1830 żubrów (większość, bo 1613 żyje na wolności), a najwięcej w Bieszczadach – ponad 550. W zagrodzie Muczne prowadzona jest reprodukcja, a gdy zwierzęta osiągną dojrzałość wypuszcza się je na tereny otwarte, słabo zaludnione przez człowieka. To właśnie dlatego dba się o to, żeby żubry miały tam zapewnione warunki podobne do tych całkowicie naturalnych. Wyobraźcie sobie, że dorosłe samce dochodzą do wagi ponad 900 kg – to tyle co Ford KA czy VW Lupo. Czy trzeba się bać żubra, gdy spotkamy go na szlaku? Po pierwsze, jest to mało prawdopodobne, bo zwierzęta te raczej unikają ludzi. Jeśli jednak tak by się zdarzyło, to trzeba pamiętać, aby nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie krzyczeć i nie podchodzić do nich. Szczególnie, gdyby nastąpiło to w okresie sierpnia i września, kiedy mają okres godowy. Pamiętajcie też, że zwierzęta te od wieków objęte są ścisłą ochroną gatunkową. Za zabicie żubra groziła kiedyś kara śmierci, dzisiaj jest to do 5 lat więzienia. Rodzina żubrów pośród bieszczadzkich lasów Nie ma się co dziwić, że od stuleci były zwierzętami królewskimi Małych trzeba pilnować Jeszcze trochę i wylądują na wolności Największy europejski ssak Maluch w poszukiwaniu jedzenia Majestatyczne i objęte ścisłą ochroną Cerkiew w Smolniku Połoniny w Bieszczadach są jednym z głównych celów dla przyjeżdżających tam turystów. Warto jednak zwrócić również uwagę na tamtejsze drewniane kościoły i cerkwie. My wybraliśmy się do Smolnika. Znajduje się tam jedna z nielicznych zachowanych w Polsce cerkwi bojkowskich. Obecna Cerkiew św. Michała Archanioła pochodzi z 1791 roku. Przez wieki swojego istnienia przechodziła przez różne wyznania. Początkowo była świątynią prawosławną, następnie grekokatolicką, a od 1974 roku rzymskokatolicką. Szczególnie ta ostatnia zmiana spowodowała, że zatarł się częściowo jej historyczny charakter. Cerkiew w Smolniku jest wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Gdy już mieliśmy jechać dalej, nasza niesamowita przewodniczka wskazała coś na odległej polanie. Kiedy patrzyliśmy z daleka, zwierzę wydawało się tylko niewielką plamką, jednak w teleobiektywie wyrosło do samotnego wilka. I tak właśnie zobaczyliśmy żyjącego na wolności przedstawiciela tego gatunku. Cerkiew w Smolniku Cerkiew w Smolniku od tył Wnętrze cerkwi w Smolniku Żyrandole z poroża robią wrażenie Cmentarz w Smolniku – Czy leży tam wampir? Samotny wilk w Bieszczadach Cerkiew w Smolniku Chmarnik – czyli jak ustrzec się burzy A skoro już jesteśmy przy Smolniku, to opowiemy Wam o chmarnikach. Wierzono w to, że ludzie ci posiadali moc odpędzania lub przywoływania wielkich nawałnic. W niektórych wsiach wprost zatrudniano płanetników (inna nazwa chmarników), aby ci dbali o to, by silne burze nie niszczyły upraw. Jednym z najsławniejszych przedstawicieli tego „zawodu” był Fedor żyjący pod koniec XVIII wieku w przysiółku Smolnika. Potrafił ponoć ochronić konkretne pola (oczywiście tych ludzi, którzy mu zapłacili). Wampiry w Bieszczadach Obok cerkwi zobaczyliśmy niewielki cmentarz, który stał się dla nas przyczynkiem do rozmowy o wierzeniach, jakie panowały w Bieszczadach. Musicie wiedzieć, że zarówno Łemkowie, jak i Bojkowie wierzyli, że każdy człowiek może po śmierci zejść na złą drogę i stać się upirzem (wampirem). Dlatego w wielu wypadkach zabezpieczano się przed taką ewentualnością poprzez: wbicie kołka w ciało zmarłego, ułożenie u jego stóp uciętej wcześniej głowy lub włożenie do trumny lusterka. Czy na cmentarzu w Smolniku? Tego nie wiemy i nie zamierzamy sprawdzać. Zanim wybraliśmy się na połoniny w Bieszczadach, zajrzeliśmy jeszcze do Leśnego Kompleksu Promocyjnego „Lasy Bieszczadzkie”. To własnie tam dowiedzieliśmy się na czym polega chyba najbardziej kojarzony z Bieszczadami zawód. Kiedy po zimie wychodzicie na wiosnę na swoje ogródki, działki czy jedziecie na pola biwakowe, to pewnie nie zastanawiacie się, skąd pochodzi węgiel drzewny do waszych grilli. Po prostu kupujecie go w sklepach i już – kiełbaski czy karkówka mogą być przygotowywane. Nawet nie wyobrażacie sobie ile trudu, a przede wszystkim zdrowia muszą włożyć pracownicy, którzy go wypalają. Retorty Najpopularniejszy sposób wypału drewna polega na umieszczeniu pociętych klocków w specjalnych metalowych pomieszczeniach nazywanych retortami i podpaleniu go. Wydaje się proste? Nic bardziej mylnego. Drewno trzeba odpowiednio ułożyć i zabezpieczyć, potem specjalnie uszczelnić piec, tak by dym wydobywał się tylko jednym kominem. Cały czas trzeba dbać o odpowiednią temperaturę wewnątrz retorty (powinna wynosić ok. 800 stopni Celsjusza). Kiedy kolor dymu zmieni się z białego na niebieski, natychmiast trzeba zalać retortę wodą (czasami nawet idzie na to ok. 100 litrów). Gdy wszystko wygaśnie i ostygnie, można wydobyć z wnętrza węgiel drzewny. Najlepszymi gatunkami do wypału są: grab, brzoza i buk. Retorta bieszczadzka Mielerze Innym sposobem na wypalanie węgla drzewnego były mielerze. Tym razem nie są to żadne pomieszczenia czy urządzenia, a sposób w jaki układa się bale drewna. Na początku stawia się pionowo kilka warstw (najczęściej 3) tzw. sągówek (pociętych pniaków), następnie jedną warstwę pochyło. Całość przykrywa się warstwą gałęzi i ziemi wymieszanej z miałem węglowym, tak aby powietrze nie dochodziło do drewna. Zostawia się tylko dwa otwory – jeden od góry, drugi od dołu, tak by ogień mógł się tlić wewnątrz. Po podpaleniu drzewo wypala się pomału, dając węgiel drzewny. Cały proces spalania jednego mielerza trwa 10-14 dni. Mielerz – przekrój Węglarze Ludzie, którzy decydują się na podjęcie tego trudnego zawodu, muszą mieć silne charaktery. Często są to osoby, które ledwo co ukończyły podstawówkę, choć kiedyś podobno trafił się wypalacz z tytułem naukowym uciekający od dawnego życia. Węglarze żyją najczęściej w prostych, byle jak skleconych budach. Nie mają tam wygód, ba można powiedzieć nawet, że nie mają tam podstawowych warunków życia. A jednak znaczna część z nich lubi swoją pracę i przyznaje, że nie chciałaby jej zamienić na inną. Często ta ciężka praca zbiera okrutne żniwo. Zdarzały się wypadki, że wypalacze ginęli spaleni lub zaczadzeni w retortach. Jak dowiedzieliśmy się z jednej z tablic informacyjnych, średnia długość życia węglarza jest niższa niż… 50 lat. Dom wypalaczy węgla drzewnego Wnętrze budy, w której mieszkali wypalacze Przed domem wypalacza Połoniny w Bieszczadach Oderwijmy się od ciężkiej pracy i wybierzmy się w końcu na połoniny w Bieszczadach. Na początek wyjaśnimy, czym są połoniny. Jak podają internety, to piętro roślinności alpejskiej i subalpejskiej, a sama etymologia nazwy wskazuje na pustkowia lub tereny górskie. Pamiętajcie o tym, chodząc po górach Dość już tych pojęć, ruszmy na te połoniny w Bieszczadach, bo przecież w dużej mierze właśnie dla nich tu przyjechaliśmy. Hola! Zanim wyruszycie w góry, musicie przyswoić sobie kilka zdawałoby się oczywistych zasad (niestety nie dla wszystkich): Przygotujmy wygodne ubranie i rozchodzone buty do wędrówek górskich (nie klapki i nie tenisówki), a gdy słońce praży lub jest zimno to nie zapomnijcie nakrycia głowy Pamiętajmy o zabraniu ze sobą mapy (te elektroniczne nie zawsze się sprawdzają) Powiedzmy komuś, gdzie idziemy i kiedy planujemy wrócić Weźmy ze sobą w pełni naładowany telefon Pamiętajmy o jedzeniu (warto mieć batony czekoladowe lub energetyczne) i szczególnie piciu Słuchajmy prognoz pogody i zaleceń GOPR-u Na szlaku nie spożywamy alkoholu i nie palimy papierosów (w Parku Narodowym jest zakaz, ale podpowiada to też rozum) Gdy już jesteśmy na szlaku, nie schodzimy z niego, nie zrywamy pięknych kwiatów, grzybów czy gałęzi, nie palimy ognisk i nie wyrzucamy śmieci (jeśli wziąłeś na górę cały batonik lub butelkę z wodą, to papierek czy pustą butelkę możesz znieść na dół) I na koniec pamiętamy o UPRZEJMOŚCI – na szlakach jesteśmy wszyscy sobie równi, nie ważne czy masz lat 70 czy 15, jesteś mężczyzną czy kobietą, wytrawnym piechurem czy amatorem. Każdy pomaga innym, nie ściga się, nie udziela błędnych informacji „dla jaj” i najzwyczajniej w świecie mówi „cześć” lub „dzień dobry”. Jeśli będziemy o tym pamiętać, to wszystkim będzie przyjemniej i łatwiej w górach (i nie tylko). Bieszczadzki Park Narodowy przypomina o zasadach Przełęcz Wyżna Po tym wstępie możemy w końcu wejść na połoniny w Bieszczadach. My postanowiliśmy odwiedzić Chatkę Puchatka na Połoninie Wetlińskiej. W tym celu podjechaliśmy samochodem na parking na Przełęczy Wyżna. Położony jest on na wysokości 872 m a więc do pokonania mamy 356 metrów przewyższenia. Według znaków trasa ma trwać 1 h 15 min. Tuż po ruszeniu w drogę szlakiem żółtym, po naszej lewej ręce ukazał się krzyż metalowy wbity w spory kamień. Widzieliśmy jak wiele osób mija go, nie zwracając żadnej uwagi. Jeśli już tam będziecie, zatrzymajcie się przy nim na chwilę. Miejsce to upamiętnia ofiary gór i ludzi, którzy niosąc im pomoc, zginęli w walce z naturą (często przez bezmyślność „turystów”). Kilka kroków dalej na skale znajduje się inskrypcja Jerzego Harasymowicza: „W górach jest wszystko co kocham…”. Później szlak wznosi się pod górę w znacznej mierze przez las, więc nawet gdy świeci mocne słońce czy wieje wiatr, natura chroni nas przed swoimi kaprysami. Trasa jest łatwa i nawet z dziećmi można się w nią wybrać. Pamiętać trzeba, że idziemy przez Park Narodowy, a co za tym idzie musimy stosować się do zasad w nim panujących. Znajdziecie je wszystkie na bilecie, który będziecie musieli wykupić na początku drogi. Kosztuje on 7 zł. Szlaki w Bieszczadach są dobrze oznaczone Przyroda już od samego początku zachwyca Ratownikom GOPR i ofiarom gór – pamiętajmy o nich Pomnik Harasymowicza Miłość od nasionka na wieki Idąc w kierunku Połoniny Wetlińskiej Las dodaje siły i spokoju Renia korzysta z energii lasu Sztuka na zboczu gór Jeszcze przed wejściem na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego, po prawej stronie miniecie budynek z napisem „Galeria Nad Berehami”. W pogodne dni siedzi przed nim Pan Waldek, artysta rzeźbiarz, którego wyroby możecie oglądać i zakupić wewnątrz. My przysiedliśmy koło niego i wdaliśmy się w rozmowę. Powiedział nam w niej o swoim zamiłowaniu do strugania w drewnie oraz o tajnikach swojej pracy. Przyznał się też, że tak wrósł w to miejsce, że nawet nie pamięta, od kiedy w ten sposób zarabia na życie. Zdradził też, ile czasu zajmuje mu wykonanie poszczególnych figurek. Przeważnie zależy to od jego humoru. Gdy mu się spieszy lub jest mocno „zdenerwowany” (tu padło inne słowo), to potrafi małą podobiznę wyrzeźbić w około… 10 minut. Podczas rozmowy z nami nie przerywał pracy i zdążył stworzyć kolejne niewielkie dzieło, które potem osmalił nad grillem, aby nabrało kontrastu i wyrazu. Waldek – artysta z gór Galeria nad Berehami Gotowe dzieło czeka na nabywcę Galeria Pana Waldka Czas wykonania około 10 minut – duży szacun Połonina Wetlińska Połoniny w Bieszczadach, a właściwie jedna z nich – Wetlińska – ukazały nam się po około godzinie marszu pod górę. Ta ośmiokilometrowa przestrzeń jest najbardziej rozległa w całych Bieszczadach. Jednak w związku z tym, że przez długi czas była używana do wypasu owiec, jej roślinność jest dość mocno przetrzebiona i jednorodna. Często też przechodzą przez nią silne wiatry. Idąc nią można jednak spodziewać się nieziemskich widoków na szczyty bieszczadzkie, spotkań z ciekawymi ludźmi i czasami widoku dzikiej zwierzyny. Nam bardzo przypadła do gustu i wiemy już, że na pewno jeszcze na nią nie raz wrócimy. W końcu tylko się z nią przywitaliśmy. Nie dziwimy się też, że jest jednym z najbardziej obleganych szlaków w całych Bieszczadach. Już za chwilę dojdziemy do schroniska Bieszczadzkie połoniny Ludzi zawsze ciągnęło w świat Widok z Połoniny Wetlińskiej Z Wetlińskiej na Caryńską Jak tu się nie zakochać Idziemy dalej Połoniną Wetlińską Góry nasza miłość Chatka Puchatka Na szczycie Połoniny Wetlińskiej znajduje się miejsce kultowe. Początkowo, w latach powojennych było wykorzystywane przez WOP-istów do obserwowania przelotów imperialistycznych samolotów, które miały zrzucać stonkę nad „bratnimi państwami”. Potem zasiedlili je harcerze i studenci, którzy utworzyli w nim „Republikę Wetlińską”. I taka sytuacja trwała do lat 60-tych XX wieku, kiedy na szczyt Połoniny Wetlińskiej trafił Lutek Pińczuk. Człowiek, który stał się legendą Bieszczad, tak jak i „jego” schronisko – Chatka Puchatka. Słyszeli o nim nawet ci, którzy tam nie dotarli – jeszcze. Lutek „dowodził” tym najwyżej położonym bieszczadzkim schroniskiem przez ponad 50 lat. Swoją siedzibę w tym miejscu ma również bieszczadzki GOPR. To właśnie między innymi z tego miejsca wyruszają na pomoc ratownicy spieszący na pomoc poszkodowanym w górach. Od wiosny 2020 roku rozpocznie się remont Chatki Puchatka, który ma trwać aż około 1,5 roku. Niemożliwe więc będzie zatrzymywanie się w niej. Miejmy jedynie nadzieję, że prowadzone prace nie zmienią i nie usuną bieszczadzkiej magii tego miejsca. Pamiętajcie o tym, że to idący przez góry ludzie tworzą ich czar. Chatka Puchatka wygląda całkiem fajnie Sklepik w Chatce Puchatka Magię gór tworzą ludzie Puchatek wita w swojej chatce Chatka Puchatka od kuchni I poszli w siną dal Połonina Caryńska Jeśli mówimy – połoniny w Bieszczadach – nie możemy nie wspomnieć tej, na którą tym razem jednak nie dotarliśmy, a mogliśmy jedynie podziwiać z daleka. Połonina Caryńska rozciąga się od Ustrzyk Górnych aż do Brzegów Górnych, które są jakby granicą pomiędzy nią a opisaną powyżej Połoniną Wetlińską. Na jej stokach występuje kilka roślin, którym grozi wyginięcie. Pamiętajcie więc o zasadzie, że nawet gdy widzicie niezwykle piękny kwiat, to pozostawcie go na miejscu. Nie wyrzucajcie też śmieci, bo te degradują środowisko i flora powoli umiera, a z nią szczyty naszych pięknych gór. Idąc grzbietem Połoniny Caryńskiej, będziecie na pewno usatysfakcjonowani otaczającymi Was z każdej strony widokami na okalające ją szczyty górskie i doliny. Połonina Caryńska z Przełęczy Wyżna Połonina Caryńska w słońcu Jezioro Solińskie Połoniny w Bieszczadach pozostawiliśmy na razie za sobą i udaliśmy się nad największy zbiornik wodny w tym rejonie – Jezioro Solińskie. Powstało ono w 1968 roku w wyniku spiętrzenia wód Sanu i Solinki. Jego linia brzegowa ma około 160 km, a średnia głębokość wynosi 25 m (w najgłębszym miejscu przy tamie – 60 m). Choć z tą głębokością bywa różnie. Zimą gdy rośnie zapotrzebowanie na energię elektryczną, spod tafli wody zaczynają się wynurzać zalane kiedyś wsie (jest ich 12), lasy, a czasami na wodzie pojawiają się murowane kaplice. Jezioro Solińskie szczególnie atrakcyjne jest w sezonie letnim, można wtedy nad nim plażować, pływać na kajakach, rowerach wodnych czy żaglówkach. Zakazane jest używanie łodzi motorowych. Wieczorem zaś polecamy spacery po zaporze, z której cudownie widać zachodzące słońce. Jezioro Solińskie zachwyca urodą Turystyka wodna w Bieszczadach Kaczki lubią skały przy zaporze Tuż przed zachodem słońca Mechanizm zapory w Solinie Z zapory udaliśmy się na miejsce odpoczynku i wieczorny relaks. I choć pożegnaliśmy połoniny w Bieszczadach, to nie opuściliśmy Bieszczad. W następnych artykułach będziemy zachęcać Was do poznawania kolejnych atrakcji. A jest ich sporo i warto się na nie skusić. Tekst powstał we współpracy z Podkarpacką Regionalną Organizacją Turystyczną.

Jesień w Bieszczadach – odkrywaj piękno dzikiej natury. Na szlakach robi się pusto, w lesie rosną grzyby, jelenie mają rykowisko a wokół unosi się zapach wilgotnego lasu. Jeśli chcesz spędzić jesień w lesie, wypić kawę na tarasie, odkryć szlaki w nieznane i odpocząć to zapraszamy. Sanatorium – co zabrać, żeby… nie zwariować. Z rzeczy może nieoczywistych, ale przydatnych w praktyce: jeśli wiemy, że zostaniemy zakwaterowani w pokoju wieloosobowym, przydać mogą się stopery do uszu (współlokator chrapiący), albo klapki na oczy do snu (współlokator prowadzący nocny tryb życia).

Brak tłumów w hotelach i na szlakach. Główną zaletą wyjazdów w Bieszczady pod koniec lata lub jesienią jest uniknięcie wszechobecnych tłumów wczasowiczów. Zarówno w hotelach, restauracjach jak i na szlakach panuje cisza i spokój. Jedynie w weekendy możemy się liczyć z większym natężeniem turystów. Zaletą wyjazdu po sezonie

Nie jestem zwolennikiem zabierania ze sobą pralek, zestawów do paznokci, lodówek, stołówki, krzeseł itp. 1. Wołosate - Przełęcz Bukowska - Rozsypaniec - Halicz Kopa Bukowska– Przełęcz Goprowska – Przełęcz pod Tarnicą - Tarnica - Szeroki Wierch – Ustrzyki Górne 23 km. 2. .